Powrót do GAKu Logo GAK
Logo GAK

placówki

Aktualności Plama

_12 października 2023

„Hołd dla wszystkich kobiet, które przyszły na ten świat przede mną” – wywiad z reżyserką Pauliną Eryką Masą

Rozmowa Wiktorii Bronk z reżyserką Pauliną Eryką Masą o spektaklu „W mojej ojczyźnie jedynym hymn...

„Hołd dla wszystkich kobiet, które przyszły na ten świat przede mną” – wywiad z reżyserką Pauliną Eryką Masą

Rozmowa Wiktorii Bronk z reżyserką Pauliną Eryką Masą o spektaklu „W mojej ojczyźnie jedynym hymnem są krople łez”, który będzie miał swoją premierę już 16.10.2023 w Teatrze w Blokowisku.

 

Wiktoria Bronk: Kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z twórczością Alejandry Pizarnik i jak to na Ciebie wpłynęło? 

Paulina Eryka Masa: Jakiś czas temu natrafiłam na stwierdzenie Alejandry, w którym mówiła o tym „że poeta jest wspaniałym terapeutą. W tym znaczeniu, zadaniem poety jest uwolnić, oczyścić, naprawić. Napisać wiersz, to jak uleczyć podstawową ranę, otrzeć łzy. Bo my wszyscy jesteśmy poranieni”. Szybko wrzuciłam ten cytat na jeden z moich profili w mediach społecznościowych, a później myślałam nad nim i trawiłam słowa. Niedługo potem dotarło do mnie, że faktycznie Alejandra miała rację, a sama teza, którą postawiła poetka do dziś nie przestała we mnie rezonować. Pisanie jest dla mnie swego rodzaju katharsis. „W mojej ojczyźnie jedynym hymnem są krople łez” zbiegło się z okresem, w którym czułam się zniewolona, jak gdybym uwięziona była w jakiejś niepojętej dla mnie sytuacji bez wyjścia. Nie do końca rozumiałam, dlaczego się w niej w ogóle znalazłam, ani jak z niej uciec. Tkwiłam w niej, choć wszystko mówiło, że nie powinnam. Więc pisałam. A potem przyszłam na pierwszą próbę i poczułam ulgę. Spokój.

Są takie poetki, pisarki, twórczynie jak: Alejandra Pizarnik, Anaïs Nin, Anne Sexton, Sylvia Plath, Emily Dickinson, Angélica Liddell, z którymi nawiązuję jakiś dziwny rodzaj więzi. Dobieram je sobie trochę tak jakbym tworzyła swój własny krąg wiedźm. I może tylko po to, by w metaforyczny sposób pokazać, że jeśli ktoś chce palić na stosie czarownice to jednocześnie przyznaje, że magia istnieje.

 

WB: Skąd czerpałaś informacje o życiu i twórczości Alejandry Pizarnik?

PM: Głównie z zapisków Alejandry, biografii napisanej przez wybitną badaczkę twórczości Pizarnik – Cristinę Piñę, nagrań jej bliskich, wywiadów, poezji. Tak pozyskiwałam konkretne informacje. Ważne były dla mnie też moje pierwsze wrażenia po zetknięciu z danym materiałem. Zapisywałam to, co sama czuję i to, co myślę, że mogła czuć w danym momencie Alejandra. W ten sposób budowałam jej obraz, starając się myśleć nie o tym jak odbierali ją inni, a bardziej o tym, jak odbierała siebie ona sama. O tym, co działo się w niej, w którą stronę płynął jej potok myśli. Gdy pracuję nad opowieścią o danej poetce, zawsze staram się nawiązać z nią jakiś kontakt. W przypadku „Delty Wenus”, w której w biograficzny sposób opowiadałam o postaci Anaïs Nin, nie wyobrażałam sobie dnia bez spryskania się nazwanymi jej imieniem perfumami francuskiego domu mody Cacharel. Zagłębianie się w postać świętej Teresy zbiegło się w czasie z rozpoczęciem mojej nauki gry na kastanietach. Jak się potem okazało, nieświadomie przejęłam od wspomnianej świętej jedno z jej największych zainteresowań. Z Alejandrą długo miałam problem. Czułam jakiś trudny do pokonania dystans, niekiedy przeklinając ją za to, że nie daje mi żadnego znaku. Potem zrozumiałam, że wynikało to z tego, że Alejandra była najbardziej introwertyczną poetką z jaką miałam do czynienia w swojej twórczości. I chyba potrzebowała czasu, by zaufać mi, mojej wrażliwości i scenie.

 

WB: Czy w jakiś sposób utożsamiasz się z główną bohaterką? 

PM: Utożsamiam się z każdą z moich bohaterek. Czytając pamiętniki Alejandry często towarzyszyła mi myśl „wiem, jak się czujesz”, „wiem, co masz na myśli”, „rozumiem cię”. W sztuce pojawia się fragment, w którym moja bohaterka mówi o potrzebie czułości i samotności jednocześnie, o miłości, która przestaje jej się jawić jako coś pięknego, w momencie, gdy już ją otrzyma i o potrzebie ucieczki od zwykłego życia. To chyba najbardziej dotykający mnie moment w całym spektaklu, bo to właśnie w nim Alejandra i ja jawimy się jako jedna i ta sama osoba.

 

WB: Premiera Twojej inscenizacji zbiegła się w czasie z dystrybucją filmu „Zielona granica” Agnieszki Holland. Rodzina Alejandry Pizarnik również przeżyła doświadczenia związane z emigracją, jak ten problem rezonuje w spektaklu? 

PM: Rodzice Alejandry zdążyli uciec jeszcze przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej najpierw do Paryża, potem do Argentyny. Pierwsze noce w Buenos Aires spędzili w hotelu dla imigrantów bez pieniędzy, bez znajomości języka, bez niczego. Jako, że Argentyna lat 40 XX wieku była krajem dość zamożnym i prosperującym, szybko udało im się poprawić swój status materialny. Mimo to, jak wspomina sama siostra Alejandry – Myriam – obie siostry miały od samego początku trudniej chociażby ze względu na barierę językową objawiającą się wyraźnym, obcym akcentem, która pojawiła się na etapie wczesnoszkolnym. W tym okresie zaczęły pojawiać się też u Alejandry pierwsze zaburzenia odżywiania i kompleksy związane z własnym wyglądem. Miała trądzik, nadwagę, jąkała się. To w krótkim czasie doprowadziło ją do nadużywania amfetaminy, która jakoby miała pomóc jej schudnąć. Wszystko to zaowocowało nieprzepracowanymi traumami z dzieciństwa, które odbiły się w dorosłym życiu na relacjach nie tylko rówieśniczych i rodzinnych, ale i miłosnych. Co więcej, sama Alejandra nazywana była raz Bumą, innymi razy Florą, Blímele albo Sashą. Pełna kompleksów gubiła się we własnej tożsamości nie wiedząc czy nazywać się Argentynką, Ukrainką, Polką czy może Żydówką. Mimo, że na świat przyszła już w Argentynie, myślami wciąż wracała do Równego. „Moją jedyną winą jest to, że nie pamiętam, gdzie odłożyłam pępowinę”, „Cała jestem holokaustem” – pisała. Nie doświadczyła holokaustu, ale nosiła ciężar doświadczeń własnych przodków, które w połączeniu z własnymi nieprzepracowanymi doświadczeniami doprowadziły ją w wieku trzydziestu sześciu lat do samobójstwa. W ostatnich słowach powie: „Nie chcę iść nigdzie indziej jak tylko na dno”. W naszym spektaklu opowiadamy w dość poetycki sposób o doświadczeniu emigracji przez pryzmat traum pokoleniowych, ale i traum w ogóle. Naszej Alejandry nie opuszczają katastroficzne wizje końca świata, zagłady tak samo jak nie opuściły one naszego polskiego społeczeństwa w momencie wybuchu pandemii. Ówczesne puste półki w sklepach to nic innego jak pokłosie traumatycznego i przepełnionego strachem doświadczenia Drugiej Wojny Światowej. I o tym właśnie między innymi mówimy: o bezsilności i bezradności wobec własnej historii.

 

WB: Co sprawiło Ci największą trudność podczas przygotowań?

PM: Chyba sam tekst. Zagłębianie się w czyjąś biografię to trochę też zagłębianie się w swoją własną historię, patrzenie na nią z boku, ale nigdy z dystansem. Szukanie punktów stycznych, dialogowanie, przepracowywanie doświadczeń. To też często żal i tęsknota. Niezrozumienie, zdenerwowanie, smutek i sentyment. Bardzo chciałam, by w monodramie tym wybrzmiały dwa głosy: Alejandry i mój. Na scenie będzie jedna postać, ale w rzeczywistości będą ich dwie, może trzy, a może i więcej. Zabrzmi to trochę nad wyraz patetycznie, ale ten spektakl to mój hołd do wszystkich kobiet, które przyszły na ten świat przede mną, z którymi dzielę te same doświadczenia, odczucia i emocje.

 

WB: Dlaczego to właśnie Teatr w Blokowisku jest miejscem, które wybrałaś na swoją premierę?

PM: Bardzo lubię tu wracać, móc tworzyć akurat na tej scenie. To jaką wolność przy jednoczesnym wsparciu otrzymuję od kuratora teatru Tomka Kaczorowskiego jest dla mnie niezwykle cenne i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Poza tym, Teatr w Blokowisku wydaje mi się wyjątkowo ciekawym miejscem na teatralnej mapie Trójmiasta, które naprawdę serdecznie polecam odwiedzić każdemu.

 

WB: Czy po raz pierwszy współpracujesz z Matyldą Wojsznis i jaką relację udało Wam się wytworzyć na próbach?

PM: Z Matyldą poznałyśmy się na tegorocznym 41. Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Zostałam zaproszona do Szkoły Filmowej PWSFTviT, by wziąć udział w warsztatach „Dramat w procesie rozwoju” współorganizowanych przez Agencję ADiT. Ideą warsztatów jest partnerska praca nad tekstem (autor, reżyser, aktorzy), która ostatecznie ma zaowocować czytaniem performatywnym. Tak też było i w tym przypadku. Wspólnie z reżyserem Mariuszem Biernackim i niezastąpioną dramaturżką Zosią Gustowską oraz studentami wydziału aktorskiego pracowaliśmy nad moim tekstem „Samotność przestrzeni”, który oscyluje wokół postaci Sylvii Plath, jej alter ega Esther i Emily Dickinson, poruszając przy tym temat choroby afektywnej dwubiegunowej. Matyldzie przypadła rola tej drugiej i sprawdziła się w niej do tego stopnia, że do dziś zdarza mi się mówić do niej imieniem mojej bohaterki.  Zazwyczaj zaczynam próby od opowiedzenia własnej historii. To jedyny moment poza pisaniem tekstu i stanu zakochania, w którym tak obnażam się przed drugim człowiekiem. Odrzucam wtedy wstyd i obawy starając się zracjonalizować współtwórcom to, co do tej pory powstało. Opowiadam o tym, co łączy mnie z bohaterką i pytam w czym odnajdują oni siebie. Z Matyldą miałyśmy wiele rozmów o sobie, o naszych doświadczeniach, emocjach, odczuciach i myślę, że wytworzył się między nami jakiś rodzaj siostrzanej intymności, a przede wszystkim szczerości.

 

WB: Co Twoim zdaniem ten monodram oferuje współczesnemu odbiorcy?

PM: Myślę, że każdemu ma on do zaoferowania, co innego. Ile ludzi, tyle doświadczeń, tyle spojrzeń na świat, ale myślę też, że poza tematem nieprzepracowanych traum, opowiadamy w nim też o doświadczeniu kobiecości, o tym, że czasami można czuć się słabą i słabym, o tym, że można odpuścić, gdy zaczyna się odczuwać dyskomfort lub niepewność, a przede wszystkim o tym, że mamy prawo do tęsknoty i stawiania granic, a nadrzędną wartością jest szacunek do drugiego człowieka. Być może nasz spektakl da komuś siłę do skierowania się w stronę, dalekiego od patriarchalnej wizji świata, zdrowego egoizmu. Taką mam nadzieję.

 

***

Spektakl „W mojej ojczyźnie jedynym hymnem są krople łez” autorstwa i w reżyserii Pauliny Eryki Masy będzie miał swoją prapremierę już 16.10.2023 o 19:00 w ramach cyklu Teatr w Blokowisku GAK Plama (Gdańsk-Zaspa, Pilotów 11). Bilety na premierę dostępne są TUTAJ.

***

Spektakl zrealizowano ze środków Miasta Gdańska w ramach Stypendium Kulturalnego.

***

Paulina Eryka Masa – iberystka, tłumaczka i dramatopisarka. Absolwentka Iberystyki ze specjalizacją translatoryczną w Instytucie Filologii Romańskiej Uniwersytetu Gdańskiego. W 2016 uzyskała dyplom Título de Bachiller nadawany przez Ministerstwo Edukacji, Kultury i Sportu Hiszpanii, a w 2019 otrzymała stypendium Rektora Uniwersytetu Gdańskiego dla najlepszych studentów. Studiowała też Italianistykę i Wiedzę o Teatrze. Stale współpracuje z zarówno hiszpańskimi, jak i południowoamerykańskimi uznanymi autorami takimi jak Lola Blasco, Paco Bezerra, Carla Zúñiga Morales, Dario Facal, Alfredo Staffolani czy Victor Sánchez Rodriguez. Współpracuje również z miesięcznikiem „Dialog” jako tłumaczka i autorka tekstów poświęconych dramaturgii najnowszej. Jej przekład monodramu pt. Spowiedź Don Kichota Loli Blasco wystawiony został w prapremierowo w Teatrze przy Stole w Dworku Sierakowskich w Sopocie w reżyserii i w wykonaniu Krzysztofa Gordona. Współpracowała jako konsultantka z zakresu języka włoskiego przy spektaklu Awantura w Chioggi w reżyserii Pawła Aignera w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku oraz współtworzyła spektakl La Pasionaria w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. W styczniu 2022 roku zrealizowała wraz z choreografem Tobiaszem Sebastianem Bergiem oraz aktorami Urszulą Kobielą i Michałem Jarosem czytanie performatywne Groomingu Paco Bezerry w ramach cyklu PC Drama w Klubie Żak w Gdańsku. W listopadzie 2022 roku napisała i zrealizowała czytanie performatywne Delty Wenus w ramach Stypendium Kulturalnego Miasta Gdańsk. Jest dwukrotną półfinalistką Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Zajmuje się przede wszystkim poetyką teatralną Angeliki Liddell.

Galeria:

zbliżenie na twarz mężczyzny, widoczna jest tylko twarz, mężczyzna ma zamyślony wzrok, niebieskie oczy i krótkie, brązowe włosy

_9 października 2023

Ostatni żółw słoniowy z Galapagos w Teatrze w Blokowisku – rozmowa z aktorem wyróżnionym na festiwalu “Strzała Północy” w Koszalinie

Rozmowa Wiktorii Bronk z aktorem Mikołajem Bańdo wyróżnionym za debiut aktorski w monodramie na F...

Ostatni żółw słoniowy z Galapagos w Teatrze w Blokowisku – rozmowa z aktorem wyróżnionym na festiwalu “Strzała Północy” w Koszalinie

zbliżenie na twarz mężczyzny, widoczna jest tylko twarz, mężczyzna ma zamyślony wzrok, niebieskie oczy i krótkie, brązowe włosy

Rozmowa Wiktorii Bronk z aktorem Mikołajem Bańdo wyróżnionym za debiut aktorski w monodramie na Festiwalu „Strzała Północy” w Koszalinie za rolę w  spektaklu „Smutek & Melancholia”. Monodram powstał na podstawie dramatu Bonna Parka przy produkcji Gdańskiego Archipelagu Kultury, w reżyserii kuratora sceny Teatru w Blokowisku Tomasza Kaczorowskiego.

 

Wiktoria Bronk: Jak wyglądała Twoja pierwsza reakcja na propozycję zagrania w spektaklu „Smutek & Melancholia”?

Mikołaj Bańdo: Tekst znałem już wcześniej i wydawał mi się pełen bardzo aktualnych spostrzeżeń na temat rzeczywistości. Byłem zaskoczony, kiedy Tomasz Kaczorowski zaproponował mi współpracę przy “Smutku & Melancholii” w formie reżyserowanego przez siebie monodramu. Na początku wydawało mi się to prawie niemożliwe do wykonania. Wielość złożonych tematów, relacja George – Narrator oraz kilka pomniejszych postaci, które występują jako bohaterowie wobec Samotnego George’a, to wszystko rodziło poważne pytania o to, jak “ugryźć” ten tekst. Na szczęście za propozycją Tomka szła też wspierająca i konkretna wizja, której zaufałem.

 

WB: Jakie wyzwania sceniczne niesie za sobą poetyckość dramatu Bonna Parka?

MB: Jako aktor staram się zawsze możliwie dobrze przekazać historię, którą napisał autor sztuki. Podczas prób wspólnie z reżyserem zastanawiamy się jak dojść do wszystkich sensów zawartych w tekście. Elementy poetyckości w utworze Bonna Parka, to dla mnie sposób na przyglądanie się bardzo aktualnym tematom przez pryzmat wyobraźni autora. Ta perspektywa odróżnia narrację od typowo dokumentalnej analizy problemów takich jak: zdrowie psychiczne, katastrofa klimatyczna, czy przemijanie. Taki styl prowokuje do zdawania sobie wyzwalającego dla mnie pytania: A może można by inaczej?

 

WB: Kim albo czym jest dla Ciebie ostatni żółw słoniowy z Galapagos?

MB: George jest dla mnie zbiorem wzajemnie wykluczających się, a jednocześnie spójnych postaw wobec rzeczywistości. Nie podlega powszechnym prawom, równocześnie ciągle staramy się go wpędzić w ludzkie, codzienne problemy. Po prostu trudno go zrozumieć. I to również jest w pewien sposób wyzwalające.

WB: Czy mógłbyś zdradzić, jak wyglądały kulisy współpracy nad spektaklem z reżyserem Tomaszem Kaczorowskim?
MB: Z Tomkiem spotkaliśmy się w pracy już kolejny raz. Pierwsze doświadczenie związane z wspólnym projektem miało miejsce w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Jednak praca nad “Smutkiem & Melancholią” to było zdecydowanie bardziej intensywne spotkanie, ponieważ cały spektakl powstał tylko pomiędzy nami. Dla mnie była to też pierwsza konfrontacja z monodramem poza szkołą teatralną. Tomek miał już to doświadczenie jako reżyser, co miało duże znaczenie przy składaniu historii rozproszonej na tyle wątków, w jedną całość.

 

WB: Czy teatr ożywionej formy to coś z czym mierzysz się na co dzień?

MB: Bardzo się cieszę, że współcześnie linie podziałów w teatrze ulegają zatarciu, dając pole wyobraźni, która jest podstawowym narzędziem twórczym. Jeśli chodzi o wykorzystywanie różnorodnych środków aktorskich, w tym np. ożywionej formy, ważne dla mnie jest to, żeby ten wybór był korzystny dla historii. W naszym spektaklu takim wyborem jest scena rozmowy dwóch rękawiczek, które w poprzedniej scenie były narzędziem laboratoryjnym w rękach człowieka. Na zapleczu, w przerwie od obowiązków bohaterki rozmawiają o sensie wykonywanej pracy i wszechobecnego kultu produktywności. Poszerza to kontekst relacji przedmiot – podmiot.

WB: Czy warto wystawiać w teatrze sztuki poruszające tak delikatne tematy jak na przykład zdrowie psychiczne?

MB: Zdecydowanie! Wierzę, że wartościowa sztuka nie ma na celu deprecjonować, a wręcz oddziaływać na to, co często gdzieś głęboko w nas tkwi i nie znajduje odpowiednio dużo miejsca lub odwagi, żeby wypowiedzieć się głośniej. Możliwość spojrzenia na coś z innej perspektywy, już jest ogromną wartością. Temat zdrowia psychicznego wciąż potrzebuje dużego wsparcia, bo przestrzeń społecznego tabu jest nadal całkiem spora. Sztuka teatralna nie zastąpi fachowej pomocy w postaci terapii czy leczenia, może natomiast pomóc w przełamaniu tego tabu, a to już duży krok naprzód.

 

WB: Spektakl „Smutek & Melancholia miał swoją premierę w zeszłym roku, od tego czasu z pewnością pojawiło się kilka opinii na jego temat, czy któraś z nich szczególnie zapadła Ci w pamięć? 

MB: Bardzo znaczące były dla mnie opinie osób, które mając za sobą doświadczenia dotyczące zdrowia psychicznego, dzieliły się tym co przeżywały w trakcie spektaklu. W ten sposób dowiedziałem się, że nasza inscenizacja była dla nich bardzo wspierającym spotkaniem.

 

Więcej o spektaklu TUTAJ. “Smutek & Melancholia” wróci do repertuaru Teatru w Blokowisku w 2024 roku!

 

Galeria:

_2 października 2023

Zapisz się na zajęcia w domach kultury GAK.

Rozpoczął się nowy sezon zajęć i warsztatów artystycznych. Domy kultury GAK znajdują się w takich...

Zapisz się na zajęcia w domach kultury GAK.

Rozpoczął się nowy sezon zajęć i warsztatów artystycznych. Domy kultury GAK znajdują się w takich dzielnicach, jak: Zaspa, Wrzeszcz Dolny, Orunia Św. Wojciech – Lipce, Wyspa Sobieszewska, Brzeźno, Stogi i Letnica.

W tym roku przygotowaliśmy wyjątkowo bogaty program zajęć edukacyjnych, artystycznych i ruchowych. W naszej ofercie znajdziecie mnóstwo propozycji, zarówno dla dzieci jak i młodzieży oraz dorosłych. Jest w czym wybierać, prócz naszych stałych zajęć mamy też kilka nowości. Większość zajęć będzie odbywać się w godzinach popołudniowych, tak, aby każdy mógł z nich skorzystać. Wybraliśmy dla Was najlepszych, doświadczonych instruktorów i instruktorki, którzy poprowadzą zajęcia.

Prócz zajęć artystycznych i edukacyjnych w wybranych domach kultury prowadzone będą spotkania lokalnej społeczności oraz kluby pasjonatów, kluby seniora a dla młodzieży kluby gier planszowych.

Zaplanuj kulturalny rok z GAK. Wybierz coś dla siebie i Swojego dziecka:

  • zajęcia taneczne dla dzieci, dorosłych i młodzieży, a wśród nich: Flamenco, balet , taniec jazzowy i artystyczny, hip hop i wiele innych form tańca – Dom Sztuki, Stacja Orunia, Projektornia, Scena Muzyczna, Wyspa Skarbów
  • ceramika dla dzieci, młodzieży i dorosłych – Dom Sztuki, Plama, Winda, Wyspa Skarbów, Stacja Orunia
  • plastyka dla dzieci – Dom Sztuki, Stacja Orunia, Gama, Plama, Projektornia, Wyspa Skarbów
  • nauka gry na instrumencie (gitara klasyczna, pianino, fortepian, bębny, saksofon) – Dom Sztuki, Plama, Scena Muzyczna, Winda, Wyspa Skarbów
  • zajęcia ruchowe, a w wśród nich: Joga, fitness, streching, Zumba – Dom Sztuki, Gama, Scena Muzyczna, Wyspa Skarbów
  • rysunek  i malarstwo–  Plama, Scena Muzyczna, Winda, Dom Sztuki
  • rękodzieło, kreatywne zajęcia dla seniorów – Stacja Orunia, Gama, Scena Muzyczna, Wyspa Skarbów,
  • pracownia witrażu – Stacja Orunia,
  • warsztaty języków obcych – Scena Muzyczna,
  • fotografia – Scena Muzyczna,
  • różne zajęcie muzyczne w tym wspólne muzykowanie oraz zajęcia wokalne –  Projektornia, Winda, Wyspa Skarbów, Dom Sztuki.

W nadchodzącym sezonie mamy też kilka nowości, zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Są to, między innymi:

  • sensoplastyka ® – zajęcia dla dzieci podczas których dziecko uczy się otaczającego świata poprzez smakowanie, dotykanie, wąchanie i obserwowanie. Głównym celem zajęć jest wspieranie samodzielności dzieci i ich kreatywności. Zajęcia prowadzone są w Domu Sztuki i Stacji Orunia.
  • tkactwo, tkanina artystyczna, moda na recykling, mozaika, linoryt – Stacja Orunia, Wyspa Skarbów
  • pracownia praktyk performatywnych, twórcze pisanie, tworzenie komiksów – Plama,
  • różne formy tańca dla dorosłych  w Stacji Orunia, Scenie Muzycznej i Projektorni, Wyspa Skarbów,
  • babska strona mocy  to zajęcia ruchowe dla matek i córek, które znajdziecie w Projektorni.

Wszelkie informacje o zapisach, kosztach uczestnictwa w zajęciach oraz harmonogramy znajdziecie na www.gak.gda.pl w zakładce: płatności

Uwaga! Zapisy na zajęcia do Stacji Orunia GAK i Projektorni oraz do Zespołu Pieśni i Tańca “Gdańsk” odbywają się tylko przez panel www.strefazajec.pl

U nas każdy znajdzie coś dla siebie. Polecamy nie czekać do ostatniej chwili, miejsca na zajęciach szybko się kończą.

 

 

_18 września 2023

Współpraca z Białoszewskim to byłaby piękna katastrofa

Rozmowa Wiktorii Bronk z Marcinem Bartnikowskim, współzałożycielem Teatru Malabar Hotel na temat ...

Współpraca z Białoszewskim to byłaby piękna katastrofa

Rozmowa Wiktorii Bronk z Marcinem Bartnikowskim, współzałożycielem Teatru Malabar Hotel na temat spektaklu „Nieosobni”, który zagości na scenie Teatru w Blokowisku Gdańskiego Archipelagu Kultury już 25.09.2023 roku.

 

Wiktoria Bronk: Czym dla Ciebie jest Wasz spektakl „Nieosobni”?

Marcin Bartnikowski: „Nieosobni” to powrót do małych offowych spektakli, których nie robiliśmy od lat. Tutaj jesteśmy całkowicie samodzielni i odpowiadamy za wiele spraw. Tak było w trakcie prób, tak jest w trakcie eksploatacji. Poza mną i Marcinem Bikowskim przy spektaklu pracowała choreografka Marta Bury, muzyczka Anna Stela i odpowiedzialna za kwestie merytoryczne, edukacyjne i produkcyjne Katarzyna Szumlas.

 

WB: Czy inspirując się wystawą „Białoszewski nieosobny” również w spektaklu przyjmujecie perspektywę artystów, którzy tworzyli wraz z Białoszewskim?

MB: Odwróciłbym to stwierdzenie. My pokazujemy artystów, z którymi tworzył Białoszewski. Idąc za wystawą skupiamy się na całej grupie i fenomenie wyłonienia – w moim odczuciu niesprawiedliwym i dość przypadkowym – jednego przedstawiciela, który przyćmił resztę.

 

WB: Teatr Malabar Hotel słynie z różnorodności formy, czym zaskoczy nas tym razem?

MB:  Łączymy lalki, teatr plastyczny i teatr dramatyczny. Tutaj inspirujemy się formami Teatru Osobnego i Teatru na Tarczyńskiej. To papierowe formy różnej wielkości i występujące w różnych funkcjach jako lalki, kostiumy, dekoracje. Wszystkie zostały stworzone przez Marcina Bikowskiego.

 

WB: Co stanowiło największą trudność w procesie przygotowań do spektaklu?

MB: Jesteśmy we dwóch na scenie i we dwóch reżyserujemy. To jest koszmar aktora. Spektakl miał mieć innego reżysera, ale plany się zmieniły i zostaliśmy zdani na reżyserię własną. Bardzo pomogła Marta Bury, która w zasadzie wyreżyserowała całą sferę fizyczną w tym przedstawieniu. Jest tutaj dużo jej pomysłów także w sferze myślowej np. cała kwestia geometrii, ważna w spektaklu, nabrała dzięki niej nowych znaczeń.

 

WB: Czy człowiek żyjący w XXI wieku jest w stanie pojąć istotę Teatru Osobnego?

MB: Myślę, że jeszcze w XX wieku niewiele osób naprawdę ją rozumiało. Ja czytając Swena, Choińskiego, Białoszewskiego mam ogromne problemy z interpretacją a jestem polonistą i dramaturgiem, więc mam narzędzia i siedzę w tym intensywnie od jakiegoś czasu. Nie mogę powiedzieć, że naprawdę rozumiem ten teatr i nie sądzę, żeby powszechnie go rozumiano. Ale sztukę można odbierać poza intelektem i tak dzieje się w tym wypadku.

 

WB: Dlaczego akurat w tym konkretnym czasie powstał Wasz spektakl?

MB: Inspiracją była wystawa i rok Białoszewskiego. A odkrycie bardzo aktualnych tematów przyszło później. Bardzo ważna jest dla nas kwestia akceptacji różnorodności, akceptacji outsiderów, społeczności LGBT+, przypomnienie o tym, że jeszcze w naszych czasach kobiety często i niesłusznie są tłem dla działań męskich. Postacie Queerowe – jak Hering czy Białoszewski – kobiety świadome swoich potrzeb emancypacyjnych jak de Bouvoir i te mniej walczące o swoje miejsce jak Murawska – to dla nas bardzo ważne postaci. Persony wywołujące ważne tematy.

 

WB: Czy gdybyś miał szansę przenieść się do czasów, w których żył i tworzył Białoszewski, skorzystałbyś z niej ? Przy założeniu możliwości współpracy z nim.

MB: To byłaby piękna katastrofa. Myślę, że osobowość Białoszewskiego była bardzo dominująca, o czym świadczą burzliwe historie jego przyjaźni. Ja nie umiem pracować z kimś kto silnie dominuje, choć poddaję się reżyserom. Tutaj jednak widzę masę potencjalnych konfliktów. Wolę podziwiać i inspirować się. A podróże w czasie – zdecydowanie bym skorzystał i podziwiał siedząc na widowni w mieszkaniu Lecha Emfazego Stefańskiego a później Mirona Białoszewskiego.

 

***

Teatr Malabar Hotel powstał w 2009 roku. Od początku jest prowadzony przez Marcina Bartnikowskiego i Marcina Bikowskiego. Nazwa teatru została zainspirowana fikcyjną przestrzenią – Malabar Hotelem – występującą w trzech dramatach Witkacego: Bziku tropikalnym, Niepodległości trójkątów i Metafizyce dwugłowego cielęcia. Teksty te są pokłosiem antropologicznej wyprawy, w której Witkiewicz towarzyszył Malinowskiemu po śmierci Jadwigi Janczewskiej. Smutek i feeria tropików zainspirowały twórców teatru do własnych podróży i indyjski Malabar (wprawdzie w Mister Price Malabar Hotel znajduje się burmijskim Rangoon, które też zdołaliśmy odwiedzić i wyruszyć stamtąd w deltę Irawadi w poszukiwaniu białych krokodyli, ale to kanwa innej opowieści) stał się naszym rajem na ziemi i źródłem inspiracji.

Marcin Bartnikowski – wykładowca białostockiej filii Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Aktor i dramaturg. Założyciel teatru Kompania Doomsday oraz Teatru Malabar Hotel, w którym pełni funkcję kierownika artystycznego. Zagrał w około trzydziestu spektaklach. Jest entuzjastą malabarskich klimatów.

Marcin Bikowski – aktor teatralny i filmowy. Współtwórca Teatru Malabar Hotel i Teatru Kompania Doomsday. Jest laureatem wielu nagród teatralnych między innymi: nagrody za główna rolę na XIII Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej w 2007 roku, Nagrody Aktorskiej im. Jaremy na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu w 2007 roku. Jest wielokrotnym stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także laureatem Nagrody im. L. Schillera przyznawanej przez ZASP w 2008 roku.

***

 

Spektakl „Nieosobni” zostanie zaprezentowany w Gdańsku dwukrotnie w ramach cyklu Teatr w Blokowisku Gdańskiego Archipelagu Kultury (GAK Plama) 25.09 o 13:00 (dla szkół ponadpodstawowych) i o 19:00. Wstęp na spektakl o 19:00 jest bezpłatny dzięki , jednak ze względu na ograniczoną ilość miejsc obowiązują rezerwacje TUTAJ. Więcej informacji o spektaklu znajdziesz TUTAJ i na FB.

 

Spektakl powstał w ramach programu OFF Polska organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

***

 

Fot. K. Bieliński

Galeria: